środa, 5 lutego 2014

Rozdział 1

 Miłość jest potęgą, która niszczy i nadaje prawa.
Giovanni Boccaccio
  ♦◊●◊♦
Był zły. Zły ? Nie on wprost emanował furią. Co ten staruch sobie wyobraża ?!? Że co ? Ze będzie skakał wokół Granger ?! Niedoczekanie... Przecież one nic a nic nie wiedziała o życiu. Może i była w Zakonie, ale co z tego !? Że niby była taka inteligentna i w ogóle. Nie dość że, będzie musiał jej uczyć od podstaw Legilimencji i Oklumencji , to jeszcze będzie musiał chodzić z nią po ingerencje, uczyć się pojedynkować, mało tego ona ma JEMU pomagać w warzeniu eliksirów bo niby ' Nie dawał sobie sam rady'!!! Stary dropsocholik !!! Jeszcze on pokaże tej Granger. Oj... Tak, jeszcze będzie miała go dosyć...- Na jego usta wstąpił paskudny uśmieszek na którego widok zwiewała połowa Hogwartu...
 ♦◊●◊♦
Hermiona była wściekła gdy się dowiedziała... Nie dość miała już własnych problemów ?! Jeszcze ten cholerny dupek !- Owszem szanowała go, ale on nie szanował jej, uważał ją za gorszą sobie... A tylu rzeczy o niej nie wiedział... I miał się nigdy nie dowiedzieć. Super, po prostu pięknie !!! A najgorsze było to że Drops kazał jej przychodzić do Snape'a codziennie o 18, począwszy od dzisiaj! Codziennie mieli się zajmować czym innym, dziś była Legilimencja i Oklumencja od podstaw... - parskneła- A to się zdziwi ten stary nietoperz ... Została jej jeszcze godzina. Postanowiła zrobić się na bóstwo. No... w każdym razie wykorzysta pewne męskie słabości - uśmiechnęła się wrednie- Po przeszukaniu szafy znalazła to czego szukała. Pewnie padnie ma zawał... Zarzyciła na siebie szatę i ruszyła w stronę lochów. Gdy dotarła pod gabinet profesora, zatrzymała się na chwilę żeby przybrać maskę, po czym zapukała. Usłyszała oschłe ' Proszę' i weszła o środka.
- Dobry wieczór profesorze - profesor mrukną coś pod nosem co brzmiało niepokojąco podobnie do ' jeszcze zobaczymy czy taki dobry' lecz po chwili bez zbędnych wstępów oznajmił;
- Zaczynamy : Legilimens !!! - Uśmiechną się wrednie. Już po chwili był na jakiejś polance, tuż po chwili zauważył Granger przywdzianą TYLKO w jakąś zwiewną koszulkę. Zaraz po term dojrzał samego siebie CAŁKIEM nagiego wpatrującego się z uwielbieniem w swoją uczennicę. Zbliżali się do siebie coraz bardziej a gdy mieli już się pocałować, nie wytrzymał i całą siłą swojej woli spróbował opuścić jej wspomnienia , nie udało się. Przytrzymała go jeszcze do momentu w którym sama została pozbawiona ubrania i pozwoliła mu opuścić swój umysł.
- Co!To!Było!Do!Cholery !- Wysyczał,a ona tylko uśmiechnęła się zupełnie nie podobnie jak zazwyczaj, przypominała mu ślizgonkę.
- Wspomnienie- odparła jak gdyby nigdy nic- Zdziwiony !
- Granger...- chciał dokończyć lecz mu przerwała
- Profesorze dziękuje za przypomnienie, ale pamiętam jeszcze jak mam na nazwisko...Wie pan co ? Strasznie to ciepło- i zdjęła szatę a on gdy na nią spojrzał zapowietrzył się - Coś nie tak profesorze ?!
- CO TY MASZ NA SOBIĘ !!!- rykną
- Ubranię- odparła- Możemy kontynułować ??? Mam już pewne plany co do tego wieczoru...- wymruczala
- Może najpierw zadam Ci pytanie. Czy kiedyś miałaś już do czynienia z tą sztuką magi ?!
- Może...
- Tak czy nie !!!
- Niech sam pan sprawdzi. Niech spróbuje pan odkryć moje tajemnice...
- Spróbuje - oznajmił jadowicie - Na trzy ! Raz ! Dwa ! Trzy !

Prolog

W Zakazanym Lesie nie jest bezpiecznie, a co dopiero w pełnie. Jednak pewna Gryfonka się tym w ogóle nie przejmowała...  Zmierzała właśnie tam, miała swoje tajemnice i wolała żeby nigdy nie ujrzały światła dziennego. Nie czuła strachu... Nie czoła nic. Przez lata tyle znosiła tak wiele. Za wiele. To ją zmieniło. Nikt jej nie rozumiał. Dla rówieśników była zbyt poważna. Jej przyjaciele mieli lekkie kłopoty z inteligencją a właściwie cierpieli na jej brak. A po za tym była potężna... ooo tak i to bardzo. Ale nikt nie miał o tym pojęcia... Wszyscy albo wokół niej skakali albo uważali że nie jest warta ich uwagi. O jej mocy wiedziała jedna osoba, osoba z którą jest była i miała nadzieję że będzie blisko... A był nią Lord Voldemort.